I Mazowiecki Zlot Caravaningowy w Pułtusku – relacja
Pułtusk, zwany Wenecją Mazowsza. Położone nad rzeką Narwią, jest jednym z najstarszych grodów na Mazowszu i kusi swoimi sekretami. To właśnie to miejsce zostało wybrane na I Mazowiecki Zlot Caravaningowy. Nie mogło nas na nim zabraknąć!
19 maja, zapakowaliśmy się do naszego Hymka i ruszyliśmy na zlot. Podróż co prawda nie trwała długo bo to niedaleko od nas ale jak to zazwyczaj bywa to co najbliżej, najmniej znane. Poza tym, kto by zrezygnował z możliwości „pomieszkania” w okolicach Zamku w Pułtusku? My nie zrezygnowaliśmy i możemy się pochwalić, że biwakowaliśmy w parku przy zamku. Kto jeszcze może? 🙂
Zlot, jak już wspomniałam rozpoczął się w czwartek, 19 maja i od godziny 15 można już było przybyć. My, oczywiście nie mogliśmy zrezygnować ze spaceru po Pułtusku, no dobra, musieliśmy zrobić zakupy żywieniowe. Nasza wyprawa zaowocowała spotkaniem uroczej ławeczki dla zakochanych i mostku z kłódkami.
Czwartek zakończyliśmy wspólnym pieczeniem kiełbasek i smakowaniem przysmaków od Wesołej Rodzinki, która i kolejne dni dbała o nasze kubki smakowe.
Piątek, dzień z największymi atrakcjami. Organizatorzy zaplanowali spacer z przewodnikiem po najdłuższym rynku w Europie. Cóż, nam się śniadanie przeciągnęło i podziwialiśmy go potem sami.
O 12 zaś udaliśmy się na konferencję „Otwarcia sezonu turystycznego 2022 na Mazowszu”, co by posłuchać ciekawostek o tym jak to nasze piękne Mazowsze się rozwija.
Potem nadeszła najlepsza chwila dla każdego rodzica bo na scenę wkroczyły animatorki i zaczęły się zabawy dla dzieci, w tym malowanie kampera rękami (niestety papierowego).
Dla chętnych była możliwość zwiedzenia Muzeum Regionalnego bądź spotkania się z polskim himalaistą Leszkiem Cichym. Upalny dzień, zakończyło ognisko i pieczony prosiak od ZM Świderscy. Powiem Wam, że było pysznie!
Sobota, niestety przywitała nas dość sporym wiatrem. Mówi się, że nie ma złej pogody a tylko złe ubrania, tak więc ubrani na cebulkę udaliśmy się w poszukiwaniu pamiątkowego magnesu. Uwierzycie, że nie znaleźliśmy żadnych budek, sklepików i innych straganów gdzie by taki można było kupić? Spacer zaliczyliśmy w ową niepogodę a magnesik udało nam się w zamku kupić. Tak, tak trzeba było najpierw tam iść. Mimo dość porywistej pogody, Wesoła Rodzinka zafundowała nam live cooking a Raczej Trampki pokaz slajdów z podróży. Wieczór zakończył się w tanecznym krokiem w tawernie.
Nadeszła niedziela i co, czas powrotu do domu i na owe podsumowanie. Zlot udał się bardzo, poznaliśmy fajnych ludzików, dzieciaki się wybawiły a my nawet trochę odpoczęliśmy. Oczywiście nie odbyło się bez paru minusów (chociażby utracie prądu w niedzielę koło 10) ale czy zawsze musi być idealnie? Pozostaje nam tylko czekać na kolejny mazowiecki zlot!
O to trochę fotek:
Przez cały czas zlotu można było potestować rowery elektryczne Jobobike
Okolice zamku:
Nasz Hymek: